Virginia
Cleo Andrews - amerykańska pisarka, której powieści obracają się wokół rodzinnych
tajemnic i zakazanej miłości. Największy rozgłos przyniosła jej seria o
rodzinie Dollangangerów.
Szczęśliwe
życie czwórki rodzeństwa Dallangangerów - Chrisa, Cathy oraz bliźniąt - Carrie i
Cory’ego zostaje przerwane w momencie tragicznej śmierci ich ojca. Osierocone
dzieci i ich matka - Corrine zostają praktycznie bez środków do życia. W
zaistniałej sytuacji kobieta postanawia wyznać dzieciom pewien sekret. Okazuje się,
że pochodzi z bardzo bogatej rodziny, niestety poślubiła nieodpowiedniego mężczyznę,
przez co rodzicie ją wydziedziczyli i zerwali z nią wszelkie kontakty. Corrine jest
zdecydowana błagać rodziców o wybaczenie, problem jednak stanowią dzieci, o
których istnieniu nie ma pojęcia jej ojciec. W tajemnicy przed dziadkiem
rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu i ma tam zostać aż do czasu, kiedy Corrine
wkupi się na powrót w łaski umierającego ojca i przygotuje go na spotkanie z
wnukami. Kobieta liczy oczywiście także na to, że zostanie znów wpisana do
testamentu, jako jedyna dziedziczka rodzinnej fortuny. Zapewni tym samym nie tylko
sobie, ale i dzieciom dostatnie i szczęśliwe życie.
Pobyt
rodzeństwa na poddaszu wydłuża się w nieskończoność. Dni zamieniają się w
tygodnie, te z kolei w miesiące i dzieci powoli tracą nadzieję, że kiedykolwiek
jeszcze wyjdą na świeże powietrze. Matka, która początkowo odwiedzała ich
codziennie, przychodzi coraz rzadziej. Chris, Cathy i bliźniaki zdane są w tym
czasie na łaskę swojej okrutnej babci. Zastanawiają się, czy kiedykolwiek
opuszczą znienawidzone poddasze, czy wyjdą na świeże powietrze i poczują na
skórze ciepły dotyk słońca? Odizolowane od świata zewnętrznego coraz bardziej
podupadają na zdrowiu, tracą zaufanie do matki i zdają sobie sprawę, że tak
naprawdę mogą liczyć tylko na siebie. Czy los okaże się dla nich w końcu łaskawy?
Kwiaty
na poddaszu to książka, o której jakiś czas temu było dosyć głośno. Zbierała
raczej same pozytywne opinie i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu uda mi
się ja przeczytać. Teraz, kiedy jestem świeżo po lekturze, mam bardzo mieszane
odczucia. Przez pierwszą połowę książki ciężko było mi przebrnąć. Akcja była
mało wciągająca, miejscami wręcz nużąca. Wiele do życzenia pozostawia język,
jakim posługuje się autorka. Fabuła wydaje się dosyć nierzeczywista, postacie
papierowe i mało wiarygodne. Szczególnie drażnił mnie Chris, chociaż Cathy też
nie mogę zaliczyć do moich ulubionych bohaterek. W całej powieści były też
fragmenty, które wzbudzały mój niesmak. Wydaje mi się, że można było je
pominąć, a skupić się na zupełnie innych problemach. Jak widać książka ma wiele
wad, mimo wszystko oceniam ją jako w miarę dobrą i chyba nawet sięgnę po
kontynuację. Dlaczego? Jestem po prostu ciekawa jak potoczą się dalsze losy
rodzeństwa Dallangangerów. I to jest chyba największa zaleta tej powieści - chociaż
chciałoby się ją odłożyć i dalej nie czytać, to jednak coś kusi żeby dotrwać do
końca.
Moja ocena: 4/6