niedziela, 29 września 2013

Dziewczyny, których pożądał - Jonathan Nasaw


Jonathan Nasaw - amerykański pisarz, Dziewczyny, których pożądał to jego debiut literacki i pierwsza powieść z serii z agentem Penderem.

Podczas rutynowej kontroli drogowej zostaje zatrzymany niejaki Ulysses Christopher Maxwell. Okazuje się, że wiezie ze sobą zwłoki młodej kobiety o włosach w kolorze truskawkowy blond. Zszokowana policjantka nie ma nawet czasu, żeby zawiadomić posiłki, gdyż zostaje brutalnie zaatakowana przez kierowcę. Kobiecie jednak cudem udaje się ujść z życiem, a Maxwell trafia do więzienia.

Mężczyzna zostaje poddany badaniom psychiatrycznym, Opinię na temat jego zdrowia ma wydać doktor Irene Cogan, która dosyć szybko diagnozuje u niego dysocjacyjne zaburzenie osobowości, co oznacza, że umysł Maxwella wytworzył kilka odrębnych i całkowicie różniących się od siebie osobowości. Pozostaje tylko pytanie, które z tych alter ego jest odpowiedzialne za dokonanie zbrodni? Poszukując odpowiedzi doktor Cogan daje się wciągnąć w niebezpieczną grę, w której stawką jest jej własne życie. Kobieta może jednak liczyć na pomoc agenta FBI - Pendera, który od ponad jedenastu lat bezskutecznie próbuje schwytać mordercę truskawkowych blondynek, bo jak się okazuje ofiar było więcej.

Dziewczyny, których pożądał to świetnie napisany thriller, od którego ciężko się oderwać. Akcja, choć miejscami przewidywalna, jest wartka i trzymająca w napięciu. Dosyć mocno rozbudowany wątek psychologiczny idealnie łączy się z kryminalnym, tworząc logiczną całość. Autor wyczerpująco wyjaśnił wszystkie pojęcia z zakresu psychologii i psychiatrii, nie zanudzając przy tym czytelnika i nie przytłaczając go medyczną terminologią. Wykorzystał też swoją wiedzą przy kreacji głównego bohatera, który jest według mnie jedną z bardziej ciekawych postaci książkowych. Nie wiem na ile wiarygodny jest przypadek jego choroby, ale wszystko zostało nakreślone niezwykle autentycznie. Podczas czytania nieustannie zastanawiałam się, nad możliwościami ludzkiego umysłu, nad tym, gdzie jest granica między zdrowiem, a chorobą psychiczną. Do jakiego momentu jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny?

Książka z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom thrillerów z mocno zarysowanym wątkiem psychologicznym. Gwarantuję moc wrażeń podczas lektury :)

Moja ocena: 5/6

wtorek, 24 września 2013

Statek śmierci - Yrsa Sigurđardóttir


Do tej pory udało mi się przeczytać dwie książki Yrsy Sigurđardóttir - Spójrz na mnie i Pamiętam cię. W obydwu przypadkach byłam pod ogromnym wrażeniem talentu autorki do tworzenia historii, od których trudno się oderwać. A jak było w przypadku jej najnowszej powieści?

Całość rozpoczyna się, gdy do portu w Reykjaviku dobija luksusowy jacht i z impetem uderza o nabrzeże. Wywołuje to zdumienie i niepokój wśród garstki osób czekających na pasażerów, ale prawdziwy strach ogarnia wszystkich chwilę później, gdy okazuje się, że na pokładzie nie ma nikogo. Statek dopłynął do brzegu zupełnie pusty, a siedem osób - w tym czteroosobowa rodzina i trzech członków załogi - dosłownie rozpłynęło się w powietrzu. Co najdziwniejsze, jacht na pierwszy rzut oka nie wydaje się być uszkodzony. Co zatem skłoniło pasażerów do opuszczenia pokładu? Może dryfują gdzieś po Atlantyku i czekają na pomoc? Co tak naprawdę wydarzyło się podczas rejsu? W znalezieniu odpowiedzi na te pytania niemały udział będzie miała prawniczka Thora, znana z poprzednich powieści Yrsy. Czy jednak uda jej się rozwikłać zagadkę statku widma?

Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Już po pierwszym rozdziale zastanawiamy się, co też mogło przytrafić się bohaterom. Akcja toczy się dwutorowo. Obserwujemy wszystko, co dzieje się po wpłynięciu jachtu do portu, ale mamy też okazję poznać wydarzenia rozgrywające się podczas rejsu. Sigurđardóttir ma niesamowitą zdolność budowania napięcia i tworzenia niepokojącej atmosfery. Wydawać by się mogło, że Statek śmierci to kolejne godne uwagi dzieło w dorobku pisarki, ale… 

Pomimo licznych zalet bardzo się na tej pozycji zawiodłam. Yrsa przyzwyczaiła mnie już, że jej książki czyta się jednym tchem, a po każdym rozdziale ma się ochotę na więcej, tutaj niestety fabuła była dla mnie zbyt rozwlekła, a akcja nabrała tempa dopiero na samym końcu. Przez ponad połowę książki tak naprawdę niewiele się dzieje. Rozumiem, że autorka najpierw chciała zbudować odpowiednią atmosferę, sprawić, by czytelnik wsiąkną w klimat powieści, ale ja momentami dosłownie zasypiałam z nudów. Poza tym prawniczkę Thorę odebrałam jako „zbędny element”. Wydała mi się na siłę i zupełnie niepotrzebnie wpleciona w akację. Może gdyby to była pierwsza książka Yrsy, z jaką mam do czynienia, ocena byłaby wyższa, ale teraz, kiedy wiem na co stać tę pisarkę, czuję tylko rozczarowanie.

Moja ocena: 3,5/6

sobota, 21 września 2013

Powrót z wakacji i stos 5/2013


Jestem z powrotem :) Odpoczęłam, zregenerowałam siły i teraz wcale nie uśmiecha mi się wracać do codziennej rutyny. Szkoda, że wszystko, co dobre, tak szybko się kończy. Pozostaje odliczać dni do kolejnych wakacji. Korzystając z wolnego oczywiście musiałam zrobić rundkę po księgarniach i jak zwykle przyczepiło się do mnie małe co nieco :)



1. Fotografia cyfrowa od A do Z - Jerzy Fedak
2. Zamek z piasku, który runął - Stieg Larsson
3. Magiczne lata - Robert McCammon
4. Pyszne 25 - Anna Starmach
5. Pretty Little Liars 7. Bez serca - Sara Shepard
6. Pretty Little Liars 8. Pożądane - Sara Shepard
7. Lewa strona życia - Lisa Genova
8. Prosektorium - Olga Paluchowska-Święcka

Poniżej zdjęcia z urlopu. W tym roku udało mi się pojechać na takie prawdziwe wakacje. Byłam w Turcji, a przy okazji spędziłam jeden dzień na Rodos. Było gorąco, słonecznie, tak jak lubię :)







Pozdrawiam :)

środa, 4 września 2013

Wakacjowanie...


W końcu się doczekałam - od jutra zaczynam urlop :)))  Jedyne co planuję robić, to lenić się na całego. Od komputera raczej będę się trzymać z daleka, także zapowiada się cisza na blogu. Nadrobię barki, jak tylko skończy mi się to błogie lenistwo. Trzymajcie się cieplutko :)